niedziela, 16 września 2012

Rozdział 2



   Pomagałam małej się wykąpać, dzięki czemu moja łazienka wyglądała jakby przeszła przez nią fala tsunami. Wcale nie zdziwiłabym się, gdyby sąsiadka z dołu przyszła do mnie z pretensjami, że po jej ścianach spływała moja woda… Trudno, raz się żyje!
-Ola, a włączysz mi bajkę na dobranoc?- spytała, gdy wycierałam jej włosy.
-A wzięłaś jakieś ze sobą?- u mnie na stałe leżą dwie bajki, które obie znamy już na wyrywki.
-Aha! Kopciuszka, dobrze?- poprosiła.
-Tego jeszcze nie oglądałam!- zabrałam ją do salonu, wlałam mleka do kubka i włączyłam obiecaną bajkę. Sama miałam zamiar porobić chociaż jakieś sporadyczne notatki. Nie ma co, załamałam się lekko po sms-ie od mojej koleżanki z roku, która oznajmiła mi, że… właśnie skończyła pisać licencjat!
-A zrobisz mi warkocze? Tylko te taki wiesz…- wskazała rączkami na czubek głowy.
-Dopierane- zaśmiałam się- to leć do łazienki po szczotkę i gumki.
-Już mam!- wyjęła spod koca potrzebne mi rzeczy. A to spryciula ! To już nawet ona sama zauważyła, że owinęła mnie sobie wokół palca- nie dobrze. Zero autorytetu.
    Zabrałam się za plecenie i kątem oka spoglądałam na Kopciuszka. Tak. Szkoda, że te wszystkie szczęśliwe miłości tylko w filmach, lub bajkach dla dzieci. A potem marzymy jak głupie o księciu na białym koniu.
-Kochanie pooglądasz sama? Bo ja muszę się trochę pouczyć.
-Dobra- tak. Pominę fakt, że nie oderwała nawet wzroku od telewizora, żeby zaszczycić mnie spojrzeniem. Starzeje się, nie ma co.
   Rozłożyłam się ze wszystkimi książkami w kuchni. Było to chyba jedyne miejsce w domu, w którym potrafiłam się w miarę skupić. I zawsze można było sobie zrobić uzasadnioną przerwę- coś do picia, coś do jedzenia, w końcu każdy student wie, jakie magiczne przyciąganie posiada lodówka!
   Dźwięk sms-a – tylko gdzie jest mój telefon?! W szafce z lekami? Spoko, nie wnikam czemu, w sumie nie wnikam już w nic, ponieważ widząc nadawcę – Robert, usta same wyginają się w niekontrolowanym uśmiechu. Nie, nie jest on moim chłopakiem, przynajmniej w chwili obecnej… Nie ukrywam, że jestem nim zainteresowana, wydaje mi się, że on mną również. W końcu jakby na to nie patrzeć na dwóch randkach byliśmy.
   Poznaliśmy się przypadkiem, podczas mojej przeprowadzki, gdy karton ze słownikami, encyklopediami i innymi „niezbędnymi „ książkami rozwalił mi się na środku klatki schodowej.  Jak przystało na dżentelmena zaproponował pomoc, potem wprosił się na herbatę i jakoś tak poszło, chociaż jak to Paulina określa- szału ni ma, staniki nie latają. Wszystko w swoim czasie? Podobno nadzieją matką głupich.  No ,ale chce wpaść na chwile, czyli może jednak….? Poprawiam włosy, usta przeciągam bezbarwnym błyszczykiem i po chwili słysze dzwonek do drzwi. Tylko spokojnie.
-Cześć Olka- wpada jak burza, dając mi po drodze buziaka w policzek.
-A Ciebie co sprowadza o tej porze?
-Sprawę mam taką…delikatną, a Ty kobietą jesteś, to lepiej doradzisz niż koledzy- wszedł do kuchni i stanął na środku z zdezorientowana miną- uczysz się?- ludzie, nie osłabiajcie mnie.
-Przypominam Ci ,że nie długo bronię licencjata!
-No co Ty, przecież pamiętam- uśmiechnął się tak, że w policzkach zrobiły mu się dołeczki- mój już napisany leży w szufladzie- … słucham?! Czy tylko ja jestem tak zacofana?! Zaraz się dowiem, że staż tez już ma załatwiony-  staż też jest, więc tylko czekać na termin- oświecił mnie układając książki na kupkę, żebym miała gdzie postawić szklanki z herbatą. Ja jebie. Nie obronię!
-Aha?- nie kulturalne, ale nie miałam siły wydusić czegoś bardziej sensownego.
-No ,ale! Pomożesz mi?
-Jasne, tylko powiedz w czym!
-Musisz mi doradzić!
-W czym?- czy ten chłopak naprawdę nie potrafi sklecić jednego, porządnego zdania, tylko jak ta głupia musze się co chwile dopytywać?
-Chodzi o taką jedną dziewczynę! Jest cudowna, ale…nieśmiała- ręka zatrzymała mi się w połowie drogi po ciastko. Yyy, dziewczyna, tak? Miodzio.
-I co w związku z tym?- starałam się z całych sił, by nie zabrzmiało to oschle i odpychająco, ale nie jestem pewna czy coś z tego wyszło.
-No bo czy powinienem jej powiedzieć o swoich uczuciach, czy czekać aż…
-Zdecydowanie powiedzieć!- przerwałam, ponieważ nie miałam siły tego słuchać-oboje będziecie wiedzieć na czym stoicie.
-Też tak myślałem, ale wolałem porozmawiać z tym o Tobie! Dzięki Ola, kochana jesteś- przytulił mnie- aż dziw, ze taka fajna dziewczyna jak Ty, a nie ma chłopaka- co nie? Bardzo dziwne.
-Jakaś tak nie mam szczęście jak widać- uśmiechnęłam się blado.
-Jeszcze znajdziesz tego jedynego, a będzie on ogromnym szczęściarzem- zapewnił wychodząc. Tak pacanie. Ty mogłeś być tym szczęściarzem, ale nie. Bo po co?
   Aż mi się uczyć z tego wszystkiego odechciało. Wzięłam szybki prysznic, przebrała się w ukochane piżamki, wpakowałam do łóżka i sama nie wiem kiedy zaczęłam ryczeć. Oczywiście w poduszkę, żeby nie obudzić Małej. W domu też tak zawsze robiłam, więc to żadna nowość.
   Po chwili drzwi do mojego pokoju delikatnie się uchyliły i usłyszałam tupot gołych stópek .
-Ola, mogę…. Czemu płaczesz?
-Nie płacze Myszko, tylko coś mi do oka wpadło- wytarłam szybko łzy i przywołałam na usta uśmiech- co chciałaś?
-Mogę z Tobą spać?- spytała niepewnie patrząc się w podłogę.
-Chodź! –u chyliłam jej skrawek kołdry i po chwili leżała wtulona we mnie- dobranoc.
-Pchły na noc!- dała mi buziaka i ułożyła się na prawym boku- mama mówi, że nie warto płakać przez panów- wypaliła nagle. Ooo, to Paulina już takie rozmowy z nią przeprowadzała?!
-Śpij już- może i nie warto, ale czasem nie da się nad tym zapanować. Nie jest fajnie patrzeć, jak Twoje marzenia spełniają się innym osobom.


-Lenka, zakładaj szybko buciki, bo się spóźnimy- nie dosć, ze zaspałyśmy, bo z nie znanej mi przyczyny budzik nie zadzwonił, to będąc we dwie w domu, potrzeba o wiele więcej czasu, żeby się wyrobić. Dobrze chociaż, że przedszkole jest raptem pięć minut drogi ode mnie.
-Już jestem gotowa!- zapewniła zakładając plecaczek i biorąc Dziobaka pod pachę.
-Świetnie, to idziemy!
-Ola?
-No?
-Spodnie- wskazała głową na moje nogi, na których zamiast czarnych rurek widniały dresy od piżamy w różowe krówki.
-Boże!- wbiegłam szybko do pokoju potykając się o bliżej nieznany mi przedmiot. Trzeba będzie ustalić jakiś harmonogram dnia, bo inaczej cienko to wszystko widzę! – Już jestem gotowa i chyba wszystko jest na swoim miejscu… Żelazko!- jeszcze do cholerstwo! Na szczęście zapomniałam go tylko odłączyć, a  nie zostawiłam w trakcie prasowania, bo inaczej pozbyłabym się zapewne jakieś części garderoby i chyba deski również- już, już idziemy!
-Cześć Ola- gdy szamotałam się z kluczem, żeby zamknąć drzwi, z mieszkania naprzeciwko wyszła Aśka moja sąsiadka, z córeczką , która była w wieku Leny.
-Cześć Asiula wybacz, ale śpieszmy się!
-Leć na uczelnię, a ja wezmę małą ze sobą, chodzą przecież do tego samego przedszkola- zaproponowała.
-Dziewczyno z nieba mi spadłaś! Pójdziesz z panią?- spytałam małą ,a ta tylko kiwnęła głową i po chwili schodziła z Zosia trzymając się za rączki- to ja je odbiorę po południ- zapewniłam.
-To nawet dobrze się składa, bo mam mieć zebranie w pracy i nie wiem, czy wyrobiłabym się do 15!
-Jak coś, to wezmę Zosię do siebie, a jak będzie pogoda, to do parku czy coś!
-Dzięki Olka, taka sąsiadka jak Ty, to prawdziwy skarb!
-Nawzajem!- pomachałam dziewczynką i biegiem ruszyłam w kierunku uczelni.
   Chyba będę musiała się wziąć za siebie. Dziesięć minut biegu, a ja dysze jak poraowóz!
-Boże, zdążyłam!- usiadłam ciężko na ławce obok Kaśki- ćwiczenia jeszcze się nie zaczeły?
-I chyba tak szybko nie zaczną- stwierdziła ze śmiechem- przecież dzisiejsze są przełożona na piątek, bo profesor miał jakiś wyjazd- nie, ja nie jestem wcale zdenerwowana. Zacznę prowadzić kalendarz, jak nic zacznę prowadzić kalendarz! Przez pół miasta ( no może trochę przesadziłam) biegłam jak głupia, żeby teraz czekac dwie godziny na wykład!
-Ja się wykończę kiedyś- jęknęłam- a Ty na co czekasz?
-Do dziekanatu musze iśc w sprawie licencjatu żeby mi przełożyć, bo chyba się nie wyrobię-  widze, ze nie tylko ja jestem w ślepym zaułku w tym temacie!
-Ja idę do naszej kawiarenki, może się pouczę chociaż trochę- stwierdziłam z nadzieją –przyjdziesz później?
-Jasne!

   Idąc do kawiarni usłyszałam moją ulubioną piosenkę. Ktoś ma taki sam dzwonek jak ja. Tak. Jasne. To mój telefon -.- czasem zastanawiam się, jakim cudem nie zginęłam żyjąc na tym świecie.
-Witam chrześniaczkę!- w słuchawce usłyszałam głos wuja Olka.
-Cześć wujku! Co tam u Ciebie?
-A wszystko po staremu, słuchaj Olka, Ciebie nadal kręci ta fizjoterapia sportowa?
-Głupie pytanie!
-To radze Ci ładnie obronić licencjata i zapraszam do mnie na staż!
-Ale jak…?- na staż? Do niego?! Do reprezentacji Polski w siatkówce?! Do naszych mistrzów?!
-Oj Ola, Ola- zaśmiał się- ma być pięć!
-I będzie!- obiecałam! Nie wiem jak tego dokonam, ale będzie pięć. Nie odpuszczę takiej okazji. Moje marzenie może się spełnić!

   Wybaczcie, że tak dawno nic nie pisałam, ale niby początek szkoły, a ja już nie mam kompletnie na nic czasu. Wczoraj nadrobiłam chyba wszystkie zaległości u Was, ale niestety tak to będzie wyglądać, ze czytać będę przeważnie w weekendy;/
   Wybaczcie za jakość rozdziału. Klapa wiem.
   To już 7 lat… jak ten czas szybko leci, prawda? „Wyskoczył najwyżej jak mógł, za ręce złapał Go sam Bóg”. Pamiętamy.

   Do następnego ;*

16 komentarzy:

  1. Fajnie , fajnie :) Zabiegany człowiek to wie co to znaczy nie wiedzieć za co się zabrać i wszystko jak zwykle na ostatnią chwilę :) Fajny staż się jej szykuje lepiej niech broni na 5 :D Pozdrawiam i całuję panna :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wierzę... Jak można oddać własne dziecko , i nie mieć wcale wyrzutów sumienia. Czuję, że Paulina nie wróci, bynajmniej, nie tak prędko. Jednak Zośka jest tak słodka, że Olka nie powinna mieć problemów, by się nią zaopiekować. Mam nadzieję, że podoła :)

    Ps. Dziękuję, że odwiedziłaś mnie na blogu, i jeżeli możesz, to informuj mnie proszę o nowościach na gg - 42198396 :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lenka fajniutka :)Jak wujek tak stawia sprawę, to Ola musi się obronić na 5.0 :D Czekam niecierpliwie na dalszy rozwój sytuacji i życzę dużo czasu wolnego, bo wtedy szybciej dodasz nowy rozdział ;p
    Pozdrawiam, nulka :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Lenka od razu skradła moje serducho :D Kochane dziecko. Ola zajmuje się małą jakby była jej prawdziwą mamą.Szkoda, że prawdziwa matka taka nie jest, ale cóź podobno rodziny się nie wybiera. Dobrze, że Lena ma Olę. A Ola ma Lenę :D Szkoda jej. Myslałam, że coś będzie z tym Robertem, a tu taka lipa. Chodź w sumie może to on o niej mówił i dopiero powie jej o swoich uczuciach? Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Staż w reprezentacji to dobra mobilizacja by napisać wreszcie licencjat, szkoda że mi tego nikt nie zaproponuje, jeżeli chodzi o mojego magistra. Aż się poję stanąć w październiku oko w oko z moim promotorem, bo nie mam nawet tematu wybranego,i tez oczami wyobraźni widzę swoich znajomych z roku który mówią że już kończą, albo nawet już skończyli. Niech się Ola nie łamie nie jest sama :P No proszę, a zapowiadało się takie piękne, ładne "coś" z Robertem a tutaj klops. Sama juz nie wiem czy my dziewczyny po prostu same czasami sprzecznie odczytujemy sygnały czy jemu sie coś odwidziało. Małe dzieci uwielbiają okręcać dorosłych wokół palca i robią to zawsze, wszedzie i z każdym.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ola ma zadatki na wspaniałą mamę!!!! Mała ma pecha, że urodził ją kto inny!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Mała jest prze kochana, a Ola będzie wspaniałą mamą. Jak by mi tak proponowali tak staż po obronie to bym nawet na 6 obroniła :D Dobra wiem, że najwyższa ocena to 5,0 ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na nowy 27 rozdział na blogu http://milosny-doping.blogspot.com/ oraz rozdział 7 na blogu http://milosc-leczy-zlamane-serce.blogspot.com/ Jeżeli któregoś nie czytasz zignoruj. Życzę miłej lektury ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ola zasługuje na ten staż za to wszystko, co robi dla Lenki :) Jest wspaniałą osobą i należy się jej taki ukłon od losu. A Mała jest słodka. Już skradła moje serce :D No i ten Robert.. Ola miała nadzieję na coś więcej, ale wychodzi na to, że on nic nie wiedział i wyszło niefajnie :P Nic straconego. Przecież niedługo pozna siatkarzy^^ Tyryryryry :D Pozdrawiam! :*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  10. Odwiedzę twojego bloga za kilka dni i wyrażę swoją opinie, dziś nie mam czasu, żeby czytać ;) a tym czasem zapraszam http://czasem-wszystko-sie-zmienia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawie się zapowiada. Staż w reprezentacji, ale co z Lenką.?
      A ta sytuacja z Robertem beznadziejna.

      Usuń
  11. Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na nowy 29 rozdział na blogu http://milosny-doping.blogspot.com/ oraz rozdział 9 na blogu http://milosc-leczy-zlamane-serce.blogspot.com/ Jeżeli któregoś nie czytasz zignoruj. Życzę miłej lektury ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Gdybyś była zainteresowana, to na metrydwa.blogspot.com nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na nowy 31 rozdział na blogu http://milosny-doping.blogspot.com/ oraz rozdział 11 na blogu http://milosc-leczy-zlamane-serce.blogspot.com/ Jeżeli któregoś nie czytasz zignoruj. Życzę miłej lektury ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na nowy 32 rozdział na blogu http://milosny-doping.blogspot.com/ oraz rozdział 12 na blogu http://milosc-leczy-zlamane-serce.blogspot.com/ Jeżeli któregoś nie czytasz zignoruj. Życzę miłej lektury ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Witam :) Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na rozdział 14 na blogu http://milosc-leczy-zlamane-serce.blogspot.com/ oraz prolog na blogu http://dwiescie-piec-centymetrow-szczescia.blogspot.com/ Jeżeli któregoś nie czytasz zignoruj. Życzę miłej lektury ;)

    OdpowiedzUsuń